Jak czerpać satysfakcję z pracy? Moja historia

Praca – dla jednych – sposób na samorealizację, dla innych – przykry
obowiązek. Co tak właściwie decyduje o tym, jak postrzegamy naszą pracę? Dlaczego
niektórzy ludzie „żyją pracą”, mają w
sobie pasję i poczucie misji, a inni nieustannie narzekają na to, co robią?


W tym przypadku, wiele zależy od naszego nastawienia i konsekwencji
w realizacji podjętych decyzji. Dlaczego tak uważam? Podzielę się z Wami moją historią…

Zaraz po skończeniu studiów poszłam na staż, taki z Urzędu Pracy,
na którym dostaje się pensję wysokości zasiłku. Kilka dni po rozmowie
kwalifikacyjnej dostałam wiadomość, że mnie przyjęli i mogę zaczynać. Byłam
podekscytowana, bo była to moja pierwsza w życiu rozmowa kwalifikacyjna i od
razu skuteczna 🙂

Miałam dwa wyjścia. Pierwsze – wmówić sobie, że to TYLKO staż, parzyć
kawę, co miesiąc pobierać zasiłek i już zacząć szukać „prawdziwej” pracy, albo drugie
– potraktować staż jako SZANSĘ na rozwój i nauczenie się nowych rzeczy.

Konsekwencje pierwszego podejścia mogłyby być następujące. Nie
angażowałabym się zbytnio, gdyż to niesprawiedliwe, żeby pracować za tak marne
grosze. Nie miałam pewności, że po pół roku, gdy staż się skończy, pracodawca
nie pożegna się ze mną. Mogło tak być.

Ja jednak, mimo to, wybrałam drugie podejście. Postanowiłam, że skoro już jestem na stażu, to wykorzystam ten czas,
najlepiej jak potrafię. Założyłam sobie, może trochę naiwnie, że jeśli sprawdzę
się w tej pracy, to zostanę na dłużej.

I zostałam. Przepracowałam tam jeszcze dwa lata, stale ucząc się
nowych rzeczy, a gdy z uwagi na przeprowadzkę do innego miasta, musiałam się
pożegnać, szef i współpracownicy podziękowali mi słowami, które powodują, że kolejny raz, gdy je czytam, kręci mi się w oku łza. 

Od stażu minęło prawie pięć lat. Dziś pracuję już w zupełnie innej
instytucji, w innym mieście, a zarabiam głównie na tym, co niespodziewanie zapoczątkowałam podczas
stażu. Dziś, z perspektywy czasu widzę, że warto było dać z siebie więcej niż
wymagali ode mnie inni. Doświadczenie, jakie zdobyłam przez te pięć lat, odkąd
pracuję, mogłabym zamknąć w kilku prostych zasadach i chętnie się tym z Wami
podzielę.

Niezależnie od tego gdzie pracujesz, czy obecna praca jest twoją
wymarzoną czy nie…

1. Rób wszystko, co do Ciebie należy, zaangażuj się, bądź obecny, nie
udawaj, że nie słyszysz poleceń szefa czy prośby o pomoc współpracownika.

2. Zadawaj pytania, czytaj, ucz się tego, co dla Ciebie nowe i niezrozumiałe
– doświadczenie nie bierze się z sufitu, ale z przepracowania trudnych,
zawiłych tematów.

3. Postaraj się czasem trochę na siłę, znaleźć zbieżności pomiędzy kierunkiem
studiów jaki skończyłeś, a obowiązkami, które wykonujesz w pracy, zamiast twierdzić,
że ta praca nijak się ma do tego, czego uczyłeś. Dla niektórych pedagogika i
studia z zarządzania nie miały nic wspólnego z funduszami unijnymi, ja jednak
nadal uważam, że zarówno jedne jak i drugie pozwalają mi lepiej wykonywać moje
obecne obowiązki.

4. Bądź najlepszy, ale nie konkuruj z współpracownikami, BĄDŹ NAJLEPSZY DLA SIEBIE –
żeby wieczorem, spoglądając w lustro móc powiedzieć, że dałeś z siebie wszystko.
Nie zawsze jest łatwo, czasem się nie chce, ale dla tej osobistej, krótkiej chwili
świętowania watro starać się przez cały dzień 🙂 

To, co mnie pomaga zmobilizować się w trudnych momentach, to odbijające się echem słowa papieża Jana Pawła II:

Drodzy Czytelnicy, podzielcie się, jak jest u Was. 
Stawiacie sobie własne, dodatkowe wymagania w pracy? Robicie coś więcej DLA SIEBIE?

2 komentarze dotyczące “Jak czerpać satysfakcję z pracy? Moja historia”

  1. Pięknie to napisałaś Magdo.Gdyby tak każdy pracownik podchodził do pracy.Podpisuję się obiema rękami 🙂
    Staram się pracować, bawiąc się pracą,ileż satysfakcji mi to daje.
    A kto nie lubi się bawić?

    1. O tak, przeciętny człowiek spędza w pracy większość dnia (a teraz w zimie, mam wrażenie, że nawet całe dnie), więc warto zorganizować ją w taki sposób żeby czerpać z niej satysfakcję i radość 🙂

Comments are closed.

Scroll to Top